
Po dzisiejszej wypowiedzi Mikołaja Pawlaka, Rzecznika Praw Dziecka w
porannej rozmowie Konrada Piaseckiego w TVN24 nt. edukatorów seksualnych,
którzy według Pawlaka „wychwytują dziecko gdzieś rozchwiane, zaniedbane,
któremu dają, właśnie ci edukatorzy, z tych ośrodków, jakieś środki
farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy”,
która sama w sobie jest poniżej wszelkiej krytyki, stwierdziłam, że Polska
stała się ostatnio niezwykle specyficznym krajem pod względem doboru osób na
urzędy mające, z natury rzeczy, przeciwdziałać krzywdzie i stać na straży osób
poszkodowanych. I tak niezwykle znamienny jest fakt, że wyżej wymieniony
Mikołaj Pawlak dnia 2 grudnia 2019 roku występuje przed panelem 7 sędziów w NSA
w sprawie o nadanie numeru PESEL i umożliwieniu otrzymania dokumentów
tożsamości 5-letniemu Victorowi, synowi 2 lesbijek, przeciwko dziecku
argumentując, że transkrypcja aktu urodzenia dziecka, w którym figurują 2
kobiety w rubrykach rodzice postawi cały porządek prawny kraju na głowie i
doprowadzi do sytuacji, w której „ludzie będą sobie jeździć do Gwinei, gdzie
zgodne z prawem jest poślubienie 12-letnich dzieci, żeby przywozić sobie takie
żony i rejestrować takie małżeństwa” w Polsce. Czy widzicie już oczami
wyobraźni te wszystkie kobiety i mężczyzn niecierpliwie trzymających palec
wskazujący nad klawiszem myszki komputerowej w oczekiwaniu na moment wejścia w
życie przepisu dopuszczającego transkrypcję aktu urodzenia dzieci rodziców tej
samej płci, aby natychmiast sfinalizować zakup biletu lotniczego do Gwinei (RPD
nie sprecyzował, jaka to Gwinea, po prostu Gwinea, czy Gwinea Bissau, a może
Papua Nowa Gwinea) i stamtąd przywieźć sobie 12-letnich mężów i żony? Ja widzę
tylko Rzecznika Praw Dziecka, który po raz kolejny występuje przeciwko
dzieciom, przeciwko środkom ochrony, jakie edukacja seksualna może zapewnić
dzieciom, aby mogły skuteczniej same rozpoznać, co jest nadużyciem w stosunku
do nich i ich cielesności ze strony osób dorosłych lub rówieśników.
Kolejnym ewenementem jest Anna Schmidt-Rodziewicz w funkcji Pełnomocnika
Rządu ds. Równego Traktowania, która podczas gali rozdania nagród prawicowej
stacji telewizyjnej publicznie stwierdza, że „żyjemy w czasach, w których
mniejszość próbuje narzucić swoje prawa większości”. Rozumiem, że oświadcza, że
mniejszości dyskryminują większość i że w związku z tym będzie tę dyskryminację
zwalczać zgodnie ze swoją funkcją, czyli będzie zwalczać mniejszości. A jakie
to prawa ta mniejszość chce narzucić większości? Prawo do małżeństwa, prawo do
wspólnego rozliczania się, prawo do dziedziczenia, prawo do uzyskania
informacji o stanie partnerki/partnera, prawo do adopcji wewnętrznej. Hmmm… czyli
wszystkie te już „narzucone” większości. I ta większość, uginająca się pod
jarzmem tych praw, nie ma innego wyboru i z nich korzysta. Jawna dyskryminacja
oczywiście.
Osoba pani Barbary Nowak, Małopolskiej Kurator Oświaty, jest już wszystkim
tak dobrze znana, głównie z tego, że jako kurator oświaty występuje przeciwko
dyskryminowanym uczniom LGBT+, którzy są szczególnie narażeni na przemoc na tle
homofobicznym, że w sumie to nie trzeba jej przedstawiać. I tutaj znów pojawia
się dobrze znany w Polsce obraz urzędnika tak zaślepionego walką z
wyimaginowaną ideologią, że nie jest w stanie zobaczyć, jak bardzo dzieciaki
LGBT+ potrzebują jego pomocy i ochrony.
Wisienką na torcie jest niedawno wyłoniony przewodniczący państwowej komisji ds. zwalczania pedofilii, Błażej Kmieciak, czyli były ekspert Ordo Iuris, znany z tego, że umniejsza on skalę występowania tego problemu wśród duchownych. Już teraz duchowni mogą spać spokojnie, komisja raczej na pewno nie będzie zajmowała się nazbyt dokładnym badaniem przypadków pedofilii wśród kleru. Jednym słowem, nie zajmie się ofiarami tych przypadków. Patrząc na ogólnopolską nagonkę na osoby LGBT+ i nieustanne zrównywanie homoseksualności z pedofilią, możemy się zastanawiać nad kierunkiem, w jakim komisja skieruje swoją uwagę.
- autorka MvdH